single

Ekstremalna relacja z Energylandii

Uwielbiam parki rozrywki, roller coastery i wszelkiego rodzaju ekstremalne wyzwania. Chodzi o ten skok adrenaliny, który uwalnia w moim ciele zalew endorfin. Nie wszyscy moi znajomi tak mają, ale dla mnie wizyta w ekstremalnej strefie parku rozrywki jest czymś, co sprawia mi szaloną przyjemność z jednej strony oraz pomaga wyrzucić z siebie wszelki stres z drugiej strony. Po wizycie w zatorskim parku Energylandia mogę spokojnie przyznać, że jest to najfajniejszy park w całej Polsce, który z powodzeniem może konkurować z innymi, europejskimi lokalizacjami.

Energylandia to świetne miejsce dla miłośników dobrej zabawy i tych dużych i małych. Na miejscu znajdziemy wiele różnych atrakcji, które podzielone są na strefy tematyczne w zależności od wieku uczestników – jedną z nich jest Strefa Ekstremalna. Oznacza to, że na niektóre atrakcje młodsi użytkownicy nie będą mieli wstępu ze względu na bezpieczeństwo. Ja na szczęście mogłam skorzystać ze wszystkich urządzeń, na jakie chciałam się wybrać. Przygotowałam dla was krótkie podsumowanie pięciu atrakcji ze Strefy Ekstremalnej.

Apocalypto

Swoją przygodę zaczęłam od Apocalypto. Jest to urządzenie w formie szerokiej ławki z siedzeniami, która umieszczona jest pomiędzy dwoma wielkimi filarami. W zabawie, łącznie ze mną, brało udział 18 osób. Po zajęciu miejsca, podekscytowana czekałam na rozpoczęcie przygody. Usłyszałam zgrzyt i wszystko się zaczęło! Adrenalina skakała razem z ławką, która obracała się we wszystkich możliwych kierunkach. Najmocniejszym doświadczeniem było moment, kiedy moja głowa wisiała metry nad ziemią do góry nogami.

Mayan

Kiedy doszłam do siebie po apokaliptycznym doświadczeniu ruszyła na Mayan, czyli roller-coasterową kolejkę. W parku dowiedziała się, że jest ona trzecią co do wielkości w Europie Środkowo-Wschodniej i fakt, robi wrażenie. Tuż przed wejściem miałam nawet chwilę wahania. W trakcie przejażdżki czułam smaganie wiatru na mojej twarzy, co było jednocześnie ekscytujące i przerażające. Wiatr wiał tak głośno, że nie słyszałam swoich ani cudzych krzyków. Nic dziwnego w końcu prędkość jaką osiągają wagoniki na tej kolejce to 80 km/h, natomiast aż 5 inwersji sprawi, że przeciążenia dochodzą do prawie 5 g.

Formuła Roller Coaster

Naładowana emocjami, nie mogłam wiedzieć, że to, co przeżyłam było zaledwie przedsmakiem kolejnych atrakcji. Formuła Roller Coaster osiąga aż 100 km/h na odcinku 560 metrów. Wagonik, w którym siedziałam wystartował tak gwałtownie, że aż niespodziewanie. W jednej chwili siedzisz i czekasz na początek przejażdżki, w drugiej mkniesz z zawrotną szybkością po torach kolejki.

Mega Coaster Hyperion

Coś niesamowitego! Wizyty na tej atrakcji nie mogłam doczekać się najbardziej. Otóż na stronie parku wyczytałam, że jest to najszybsza i największa kolejka w Europie! Trzeba przyznać, że już sam jej widok robi piorunujące wrażenie. Jadąc czułam się jak w mknącym niebezpiecznie szybko autostradą aucie z otwartym szyberdachem. Prędkość sprawia, że wiatr chłosta nas z każdej strony, a dookoła słyszy się tylko niewyraźne wrzaski albo szum. Łzy same napływały mi do oczu a gwałtowne zwroty zapierały dech w piersi. Wisienką na torcie były jednak efekty specjalne, które nadają całości iście nieziemskie doświadczenie.

Tsunami Dropper

Ostatnią atrakcją było Tsunami Dropper, czyli wysoka na 40 m wieża, która unosi uczestników po czym nagle i gwałtownie opuszcza. Co to oznaczało dla mnie? Otóż mój żołądek dosłownie podszedł mi do gardła a sugestia spadania była na tyle mocna, że skończyło się głośnym wrzaskiem.